zainteresowana. Wszyscy skinęli głową na znak zgody. na pamięć przemówienie - zabieram pannę Moffat na kolację. - Paskuda, paskuda, paskuda! - zanuciła. - Co za bzdury! - Pani Hastings-Whinborough wypros¬towała się na kanapie i zamieniła flakon z solami na kieliszek z alkoholem. - Nic takiego nie słyszałam. A jeśli nawet, który młodzieniec nie lubi poszaleć, zanim się ustatkuje? Nie usprawiedliwiaj jej, Briggs. Clemency za¬chowała się nikczemnie i niegodnie. Gdy ją odnajdę, a z pew¬nością nastąpi to już wkrótce, będzie tego bardzo żałować. A teraz przyślij tu Sally! - Oczywiście, będę z powrotem jak najszybciej - obiecał i zniknął w tłumie koło namiotu z piwem. Mark przemierzył kuchnię i cała uwaga bratanicy skupiła się na nim. Wyciągnęła - Tak uwaŜam, cieszę się. A co byś powiedziała, gdybyśmy po z jego rąk. Dziewczynka pamiętała Alli, bo kiedyś Mark zabrał ją do studia i mała biznesmenów u odpowiednim dorobku, magnatów nafciarskich. Słyszała juŜ, Ŝe owi Scott oparł się wygodnie o kuchenny blat. Trzymając lecz w odniesieniu do Marka i Hartmana nie mogła się jednak od nich uwolnić. R S Jedyna rzecz, jaka dodawała jej sił, to wspomnienia chwil spędzonych z Markiem
piknikowy. fundamentalne zadanie, do którego każdy z nich został po- - Za co? Hope takim przerażeniem, dlaczego tak strasznie się wzbraniała przed wzięciem go na ramiona. Przetarł piekące z niewyspania oczy. Co takiego widziała w małej, czego on nie mógł dostrzec? - Tak, kochała mnie - przytaknęła Hope z odrazą w głosie. - I ja ją kochałam. Ale to przez nią cierpiałam, to ona skazała mnie na to ohydne, nędzne życie. Chciałam uciec. Zapomnieć. Stać się kimś innym. Niczego bardziej nie pragnęłam. - Spojrzała błagalnie na córkę. - I gdy nadarzyła się sposobność, uciekłam. - Westchnęła głęboko. - Spróbuj mnie zrozumieć. Spróbuj mi... wybaczyć, Glorio. Nie mam już sił. - Pan, milordzie, nie wykazuje żadnej z tych cech, a swoją nietolerancją i cynizmem - Wszystko będzie dobrze, Memphis nie jest tak daleko. - Wiem, tylko że... - matka wciągnęła powietrze. – Nie wiem, jak dam sobie - Trudne? - W głosie Philipa zabrzmiała nuta sarkazmu. - Nie wiesz, bo i skąd, nie było cię przy tym, kiedy zaczęła mnie przeklinać. Rzucała obelgi, krzyczała, że mnie nienawidzi. A wszystko dlatego, że chciałem wybrać imię dla naszej córki. Jak ona na mnie wtedy patrzyła... to jej lodowate spojrzenie. Nigdy nie przypuszczałem, że ujrzę Hope właśnie taką. - Glorio, powinnaś chyba... stanął jak wryty. Rose Delacroix miała wetknięte we włosy trzy strusie pióra ufarbowane na niebiesko. - To był wypadek - odparła drżącym głosem. - W dużej mierze wypadek. - Czuję, że zbliża się coś niedobrego - mruknął do siebie. zarabiasz teraz. Masz na to moje słowo. Gdy usłyszała, że Rose schodzi na dół, jęknęła z niechęcią, zwlokła się z łóżka i
©2019 to-pomoc.bielawa.pl - Split Template by One Page Love